Połowa USA za nimi - drugie tyle jeszcze przed nimi
2015-08-18 11:04:18 | RzeszówOsiem osób, jeden bus i kilka dolarów w kieszeni - taki pomysł na tegoroczne wakacje mieli młodzi rzeszowianie z projektu wyprawybusem.pl. Ich piąta wyprawa trwa już od 5 tygodni, w trakcie których 27-letnim busem przejechali już prawie 9 000 kilometrów podziwiając zapierające dech w piersiach amerykańskie krajobrazy i spotkając na swojej drodze mnóstwo wspaniałych ludzi. Mnóstwo doświadczeń już za nimi, a przed nimi - drugie tyle.
3,2,1...start!
Jest 7 lipca rano. Siódemka młodych podróżników właśnie dopycha ostatnie rzeczy do swoich i tak już obszernych bagaży, by za chwilę wyruszyć w swą piątą podróż w ramach projektu wyprawybusem.pl. Jak na jubileusz przystało - cel jest ambitny: Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Każdy z nich wkrótce po raz pierwszy w życiu postawi swoje nogi na innym kontynencie. Za sobą mają już ponad pół roku intensywnych przygotowań, które nie obyły się bez problemów, zwłaszcza jeżeli chodzi o transport ich kolorowego busa. Ale to wszystko już za nimi. Teraz najważniejsze jest to, że dosłownie za kilka chwil ich kolejna wielka przygoda zacznie się na nowo!
Witaj Ameryko!
10 lipca - dzień, który zamiast 24 godzin trwał aż 31 - zostanie na długo w pamięci młodych Rzeszowian. To właśnie wtedy po 60-godzinnej podróży dotarli do Nowego Świata, gdzie od razu zostali serdecznie przyjęci przez tutejszą Polonię. Pierwsze dni minęły im na adaptacji do nowego trybu życia, zbieraniu cennych rad od rodaków mieszkających w USA oraz zwiedzaniu Chicago, gdzie wylądowali kilkadziesiąt godzin wcześniej. Jako, że bus przypływa do Nowego Jorku, trzeciego dnia wyjazdu ekipa rozdziela się: Bartek i Przemek jadą do NYC odebrać "Maleńką" a reszta zostaje jeszcze w Chicago.
Z pompą paliwa do USA
Odbiór busa idzie chłopakom zaskakująco sprawnie i już po 20 minutach dostają kluczyki do Maleńkiej. Ale za nim ruszą w trasę czeka ich jeszcze wymiana pompy paliwowej, która zaczęła szwankować jeszcze w Europie podczas transportu busa do Bremenhaven. Brakiem części nie muszą się martwić, bo - o dziwo! - bez problemu udało się im zabrać ją w bagażu do USA. Niestety okazuje się, że oprócz pompy paliwa należy wymienić również koło pasowe pompy wtryskowej, którego już ze sobą nie wzięli.
Na szczęście udaje się zamówić ją z Teksasu, tylko trzeba na nią poczekać kilka dni. W tym czasie znowu niezawodna okazuje się miejscowa Polonia, która gości młodych podróżników. Również samej naprawy busa podejmuje się polski mechanik Jarek, który co prawda od kilku dobrych lat nie naprawiał tak starego auta, ale mówi, że podejmie się tego wyzwania a co więcej - postara się, żeby ich już dość ubogi studencki budżet nie został zbyt nadszarpnięty.
Koszt pracy przy aucie okazuje się naprawdę promocyjny - studenci nie płacą za nią ani złotówki! Mało tego - w prezencie dostają jeszcze dolary na szczęśliwą podróż! I jak tu nie dziękować Polonii za tak ogromne zaangażowanie? Przez pierwsze dwa tygodnie podróży to właśnie oni zapewniali ekipie dach nad głową, wikt, nie mówiąc już o wielkiej chęci do wszelakiej pomocy!
Bus na polskich tablicach śmiga po highway'u!?
Skoro bus już w pełni sił, to w końcu można ruszać przed siebie! "Maleńka" mknie przez amerykańskie highway'e, nie sprawiając najmniejszych problemów. Po drodze spotykają się z bardzo entuzjastycznymi reakcjami zarówno Polonii, jak i samych Amerykanów - nikt z napotkanych nie może uwierzyć, że sprowadzili auto aż z samej Polski i dostali pozwolenie by na polskich rejestracjach podróżować dookoła USA.
Z dnia na dzień Stany Zjednoczone zaczynają robić na nich coraz większe wrażenie. Pierwszy park narodowy Badlands, pomnik czterech amerykańskich prezydentów - Mt. Rushmore oraz wodza indiańskiego Szalonego Konia, Diabelska Wieża i wszechobecne przepiękne krajobrazy przekonują ich, że było warto! A to dopiero sam początek.
Po kilku dniach i przebiciu się przez Góry Skaliste, będące najwyższym punktem, na jaki kiedykolwiek wyjechała Maleńka i oni sami zresztą też (ponad 3000 m n.p.m) docierają do parku narodowego Grand Teton oraz słynnego Yellowstone - pierwszego parku narodowego na świecie. Spędzają tam kilka dni, podczas których oglądają wybuchy gejzerów i gorące źródła, wędrują pięknymi kanionami oraz spoglądając prawie oko w oko bizonom, łosiom, jeleniom, kojotom, a nawet udaje im się wypatrzyć z daleka czarnego niedźwiedzia! Próbują też pobić swoim busem rekord prędkości na słonej równinie Bonneville.
Po odwiedzinach w parkach przychodzi czas na kolejną integrację z Polonią, która zaprasza ich do siebie przez facebooka. Trzy dni spędzają w okolicach Tahoe Lake wraz z Maćkiem i jego rodziną, by następnie wyruszyć w kierunku gorącej Kalifornii. Okazuje się, że upał jest tak wielki, że w parku narodowym Yosemite zamiast najwyższego wodospadu Ameryki Północnej spoglądają tylko na ledwo widoczną strużkę wody. Tej nie brakuje natomiast w Pacyfiku, nad który docierają schodząc na plażę tuż pod słynnym Golden Bridge w San Francisco. Od tego miejsca rozpoczynają podróż słynną "Kalifornijską 1" - przepiękną drogą wiodącą tuż nad samym brzegiem Oceanu Spokojnego. Widoki dosłownie zapierają dech w piesiach, a barwa wody przyprawia ich o zawrót głowy.
Zwieńczeniem tego odcinka trasy jest wizyta w Los Angeles, gdzie depczą po piaskach słynnej Venice Beach, odwiedzają Aleję Gwiazd wraz z Dolby Theatre, w którym rozdawane są Oscary i oczywiście wspinają się na wzgórze by zobaczyć wizytówkę L.A.: 14-metrowy napis Hollywood.
Grosz do grosza…
Kolejne punkty na ich trasie to między innymi Dolina Śmierci, Las Vegas, Wielki Kanion Kolorado, słynna droga "Route 66", Monument Valley, Texas, Floryda oraz Waszyngton.
Przed nimi jeszcze 10 tysięcy kilometrów, na których przejechanie młodzi podróżnicy zbierają fundusze na portalu Polak Potrafi. Można ich wesprzeć wchodząc w ten link i wybierając sobie jedną z amerykańskich pamiątek.
Więcej informacji o projekcie na facebookowym profilu wyprawy.
ip